Wywiad z Krzysztofem Piszczekiem
Poziom radiacji w Polsce i na świecie od czasu do czasu jest przedmiotem zainteresowania społeczeństwa. Ostatni przypadek „plotki", która obeszła całą Polskę oraz spekulacji w łatwy sposób wywołał panikę lub przynajmniej odciągnął zainteresowanie od spraw bieżących. Nie komentowanie tego solidnie w mediach, a także pokazywanie zbiegów okoliczności na stronach, np.: chwilowy brak dostępu do strony Polskiej Agencji Atomistyki, pokazywanie stron internetowych w chwili konserwacji aparatury pomiarowej Instytut Fizyki UMCS, pamięć o awarii w Czarnobylu sprawia, że społeczeństwo nie czuje się pewnie. Dlatego zdecydowaliśmy się na przeprowadzenie wywiadu z Panem Krzysztofem Piszczekiem, który jest zaangażowany w projekt Radioactive@Home
Witam Pana i dziękuję serdecznie za możliwość przeprowadzenia wywiadu, mimo pobytu zagranicą. Proszę mi opowiedzieć genezę powstawania projektu Radioactive@Home.
KP: Idea stworzenia niezależnego projektu pozwalającego mierzyć bieżące promieniowanie radioaktywne w powietrzu narodziła się na fali wydarzeń związanych z katastrofą elektrowni atomowej Fukushima. Niestety nie wszystkie rządy informują obywateli o skażeniu w sposób wystarczająco szybki i otwarty, dlatego w ramach drużyny BOINC@Poland zdecydowaliśmy się na utworzenie całkowicie niezależnej platformy informującej o skażeniach o zasięgu globalnym.
Założenie projektu jest bardzo innowacyjne ponieważ skraca obieg informacji z dotychczasowego: Instytut badawczy → jednostki rządowe/decydujące → media → ludzie i uniemożliwia sterowanie informacjami. Czy nie boicie się Państwo konsekwencji prawnych – jeżeli takie są – za pomoc w ujawnieniu skażenia. Z tego co wiem są określone ustawy, rozporządzenia definiujące obieg informacji, które nakazują wyżej wymieniony obieg informacji.
KP: Nasz projekt w żaden sposób nie narusza polskiego prawa. Wszystkie pozyskiwane przez nas i udostępniane dane pochodzą od wolontariuszy, nie korzystamy z żadnego finansowania ze strony państwa i w związku z tym dane te są własnością naszą oraz osób je udostępniających. Generalnie wychodzimy z założenia, że rzad nie ma uprawnień do regulowania dostępu do informacji, które udostępniamy i które potencjalnie mogą ratować życie (choć oczywiście najprawdopodobniej nigdy taka sytuacja nie nastąpi).
Na czym polega pomiar? Z tego co widzę skupiacie się państwo na pomiarze ogólnym promieniowania radiologicznego, a nie składu izotopowego, jest to szybsze, tańsze, ale uniemożliwia określenie typu skażenia (dla informacji dla czytelników podam, że wybuch jądrowy, czy awaria elektrowni jądrowej ma inny profil skażenia izotopami).
KP: Jednym z głównych założeń naszego projektu było i jest stworzenie czujnika, którego cena będzie jak najniższa. Ma to na celu umożliwienie zakupu bądź budowy tego czujnika przez osoby o jak najniższych dochodach zamieszkujących np. kraje o niskim średnim dochodzie. Z punktu widzenia zagrożenia ludzi zamieszkujących skażony teren mało istotne jest źródło skażenia, a istotne jest jak dużą dawkę promieniowania mogą otrzymać. Czujniki projektu Radioactive@Home mierzą promieniowanie Beta oraz Gamma i przeliczają je automatycznie na otrzymaną dawkę równoważną (PS/h).
Spotyka się różne jednostki promieniowania, kiedy i jak należy mieć podwyższoną ostrożność?
KP: Średni poziom promieniowania rejestrowany przez nasz serwer bardzo rzadko przekracza 0.20μSv/h, natomiast uważa się, że dłuższa ekspozycja na 1Sv/h prowadzi do ostrej choroby popromiennej. Wchłonięcie dawki 200mS/h uznaje się jako groźne dla zdrowia.
W dobie cyfryzacji znalezienie dobrej informacji staje się kłopotliwe, czy mają Państwo na stronie informacje co robić jeżeli promieniowanie przekroczy określony próg, np.: poleca się nie wychodzenie z domów?
KP: W tej chwili takich informacji nie posiadamy. Staramy się udostępniać informacje, niestety brakuje nam osób, które potrafiłyby stworzyć materiały popularyzatorskie na odpowiednim poziomie merytorycznym. Jednakże dla osoby zainteresowanej tematem wiele interesujących informacji znajduje się na forum projektu (w języku angielskim).
Dla naszych czytelników, może Pan powiedzieć krótko jak przystąpić do projektu
KP: Do projektu można przystąpić na trzy sposoby:
- Poprzez samodzielne zbudowanie własnego czujnika. Wszystkie schematy urządzenia, rysunek płytki oraz oprogramowanie (także w postaci kodu źródłowego) są udostępnione na stronie projektu zgodnie z ideą Open Source/Open Hardware.
- Poprzez tzw. Zbiórki, które administratorzy ogłaszają co pewien okres czasu. W tym przypadku zbieramy środki na pewną ilość (200-300) detektorów, po czym budujemy i wysyłamy całą serię do osób, które wpłaciły pieniądze.
- W chwili obecnej koncentrujemy się nad zbudowaniem serii ok. 100 czujek wykorzystując własne pieniądze i mamy nadzieję wkrótce uruchomić sprzedaż w sklepie internetowym Fundacji BOINC Polska, którą powołaliśmy do życia w tym roku m.in. w tym celu.
Znalazłem informacje, że czujnik, który Państwo promujecie kosztuje niecałe 30 euro (ok. 120 zł). Dlaczego jest on taki tani jeżeli komercyjnie dostępne np.: liczniki Geigera-Millera kosztują od 600 do 3000 zł? Czy oznacza to, że czujnik ten jest nie skalibrowany lub gorszy?
KP: Jak powiedziałem wcześniej, jednym z założeń projektu jest utrzymanie jak najniższej ceny. Dlatego użycie czujników komercyjnych praktycznie nie wchodziło w grę i zdecydowaliśmy się na skonstruowanie własnego modelu opartego na podzespołach (stosunkowo) łatwo dostępnych, co ma duży wpływ na cenę. Oczywiście, osoby zaangażowane w projekt nie osiągają ...
Komentarze obsługiwane przez CComment